17 września 1838 roku. Śmierć leśniczego Gottfrieda Maywalda. Zbrodnia i kara. Karkonoskie dramaty

17 września 1838 roku. Śmierć leśniczego Gottfrieda Maywalda. Zbrodnia i kara. Karkonoskie dramaty

1838 pomnik lesniczego Maywalda
W karkonoskim lesie

W karkonoskim lesie                                   fotoPort.pl


Karkonoskie dramaty zapisane w kamieniu. Śmierć leśniczego Maywalda.

Wiekowe karkonoskie lasy mogłyby opowiedzieć wiele dramatycznych historii – opowieści o dawnych mieszkańcach i minionych czasach – opowieści, które wciąż intrygują i przenoszą myśli wieki wstecz. O jednym z takich wydarzeń przypomina prawie metrowej wysokości granitowy kamień na skraju lasu, przy drodze łączącej Jagniątków z Michałowicami. Jego zaokrąglona górna krawędź zdradza, że to dzieło ludzkiej ręki.

Gdy bliżej podejdziemy ukaże się wyryty w granicie krzyż oraz napis w języku niemieckim : „ Tutaj odnalazł śmierć G.Maywald dnia 17 września 1838 roku” (hier fand seinen Tod G. Maywald d. 17. Septbr. 1838 )

Ryt jest wciąż dobrze zachowany i czytelny, dodatkowo czarną farbą wypełniony zarys liter w kamieniu sprawia, że napis jest dla każdego zauważalny.


Maywald 1838

Pomnik w miejscu gdzie leśniczy Maywald otrzymał śmiertelne uderzenie


Zbrodnia

We wrześniu 1838 roku Chrystian Gottfried Maywald miał czterdzieści lat, był szanowanym mieszkańcem Michałowic (ówcześnie Kisewald) pełniącym urzędową funkcję leśniczego w okolicach tej miejscowości będących częścią majątku hrabiego Schaffgotscha.


Karkonoski las                                          fotoPort.pl


Feralnego 17 września, w poniedziałek wyszedł do pracy jak zwykle o piątej rano – a godzinę później, w chwili gdy jego żona przegotowywała śniadanie dla ich czteroletniego synka – Gottfried pojawił się w drzwiach swego domu zakrwawiony, półprzytomny i podtrzymywany przez dwóch sąsiadów, mieszkańców dawnewgo Kiesewald (Michałowic). Napotkali w lesie leżącego i zakrwawionego leśniczego. Maywald otrzymał silny cios twardym narzędziem w głowę – późniejsze dochodzenie wykazało, że najprawdopodobniej tym narzędziem była strzelba leśniczego z którą zawsze wychodził na obchód lasu. Nigdy, mimo dokładnych poszukiwań tej strzelby nie odnaleziono – prawdopodobnie do dziś leży pod jakimś głazem w najbliższej okolicy pamiątkowego kamienia.

O siódmej rano, półprzytomny Maywald pocieszył jeszcze rodzinę jedynymi wypowiedzianymi wtedy słowami  „… nie obawiajcie się, ja nie umrę …” – jak się jednak okazało, były to jego ostatnie słowa –  leśniczy po chwili zmarł.


W karkonoskim lesie

W karkonoskim lesie                                                             fotoPort.pl


W owych czasach posada leśniczego nie była bezpiecznym zajęciem – w karkonoskich lasach jest jeszcze jeden pomnik leśniczego, który zginął z rąk kłusownika.


 

Kara

Późniejsze dochodzenie powiązało śmierć leśniczego z wydarzeniami z dnia poprzedzającego zbrodnię. W niedzielę 16 września 1838 roku w gospodzie Blummschen Schenke było gwarno i ludnie – właśnie odbywał się miejscowy kiermasz. W gospodzie był także Maywald – siedział przy stole razem z bielarzem Seidelem gdy zauważył przybyszy z drugiej strony granicy (z Czech, będących wówczas podobnie jak i Śląsk częścią monarchii austryjackiej). Było to dwóch mężczyzn oraz kobieta – żona jednego z mężczyzn. Zauważonymi przybyszami byli  Johannes Eichler oraz Andreas Hallmann – mieli oni złą sławę w całych Karkonoszach, uważani byli za typy spod ciemnej gwiazdy oraz mieli opinię wprawnych kłusowników. Leśniczy wdał się z nimi w słowną utarczkę, którą wkrótce zażegnano – jednak napięta atmosfera w gospodzie pozostała. Leśniczy Maywald próbował jakoby perswadować przybyszom, iż w jego leśnym rewirze nie mają co robić.


Karkonoski las                                           fotoPort.pl


Ten właśnie incydent powiązano ze zbrodnią, która się wydarzyła następnego dnia. Wkrótce też zatrzymano owych mężczyzn. Spędzili oni jakiś czas w więzieniu – jednak, do zbrodni się nie przyznali a świadków dramatu nie było – i po pewnym czasie odzyskali wolność.

Tu historia mogłaby się kończyć w sposób budzący pewien niedosyt. Gdzie sprawiedliwość? Jednak, jak się okazuje życie dopisało ciąg dalszy – jeden z podejrzewanych o zbrodnię mężczyzn zginął gwałtowną śmiercią spadając ze skał w rejonie Śnieżnych Kotłów, drugi zginął w straszny sposób stratowany przez rozszalałego byka.


Historię ową w sto lat po wydarzeniach przypomniał w miesięczniku „Wanderer im Riesengebirge” (nr9 1938 ) Fritz Stelzer 


Skalne urwiska Śnieżnych Kotłów – tu zakończył życie jeden z podejrzanych o morderstwo Maywalda                fotoPort.pl


© Jeśli prezentowane fotografie lub tekst chcą Państwo wykorzystać proszę o kontakt. Zdjęcia i tekst chronione są prawem autorskim.


Kamień Maywalda - miejsce gdzie leśniczy został śmiertelnie

Kamień Maywalda – miejsce gdzie leśniczy został śmiertelnie ranny                            fotoPort.pl