Ostatnia śnieżyca
W marcu jak w garncu, kwiecień plecień
Na progu wiosny aura nie grzeszy monotonią – oferuje pełen zakres efektów – nagłe słońce przebija się przez ołowiane chmury a za chwilę spada rzęsisty deszcz, nieco później śnieg… dla fotografa krajobrazu to wymarzony czas. Dynamiczne zmiany pogody wymuszają nagłe zmiany głównych tematu kadru, raptowne różnice oświetlenia każą reagować – to ekscytujące, gdy w krajobrazie dzieje się tyle, że na te zmiany trzeba reagować szybkością pracy reportera. Wahania pogody nabierają szczególnego tempa w terenie górzystym, gdy wczesnowiosenna prognoza wskazuje na rychłe przejście zimnego frontu. W taką właśnie pogodę byłem na Przedgórzu Sudeckim, na samym skraju sudeckiego uskoku brzeżnego – i zobaczyłem, jak na tle nizin szybko zbliżają się ciemne chmury z których spływał mglisty jaśniejszy welon – to intensywne opady białego puchu.
Malownicze białe tumany
Miałem chwilę, by nim chmury do mnie dotrą dobiec do interesujących grup drzew w małej dolince. W wyobraźni powstał kompozycyjny schemat, by oddać głębię kolejnych planów krajobrazu w wiosennej śnieżycy- ciemniejszym tłem by widać było płatki śniegu. Nie wszystko jednak przewidziałem – gwałtowność padających z nieba wielkich to znów drobnych płatków zaskoczyła mnie – mimo, iż widziałem zbliżający się biały tuman – ustawienie za pomocą systemu automatyki ostrości okazało się niemożliwe. Autofokus zgłupiał a ograniczona widoczność sprawiła, że manualne ostrzenie było także problematyczne. Cała śnieżyca trwała raptem ze trzy minuty. Skończyła się równie nagle, jak się zaczęła – ściana bieli oddaliła się w zawrotnym tempie a płatki momentalnie stopniały i po całym zjawisku pozostały jedynie zdjęcia.
© Jeśli prezentowane fotografie chcą Państwo wykorzystać proszę o kontakt . Zdjęcia i tekst chronione są prawem autorskim.