Dwa krzyże w miejscach dramatów. Krzyż Carla i Martwy młodzieniec. Dwie historie sprzed wieków. Góry Sowie.

Dwa krzyże w miejscach dramatów. Krzyż Carla i Martwy młodzieniec. Dwie historie sprzed wieków. Góry Sowie.

Krzyż Carla, Wielka Sowa

Martwy młodzieniec i Krzyż Carla – dwie dramatyczne historie z Gór Sowich


Śmierć dziecka mocniej porusza nasze struny współczucia, zostawia głębszy ślad w zbiorowej pamięci.

Przerwane życie młodego człowieka brzmi przejmującą ciszą –  jak muzyka urwana nagle, po kilku początkowych, melodyjnych taktach.


Krzyż Carla Benjamina Griegera w sowiogórskim lesie. Dramat sprzed dwóch wieków.



„Uważaj, bo zabłądzisz, pilnuj mamy i taty, nie oddalaj się sam”… Któż nie pamięta rodzicielskich ostrzeżeń z dzieciństwa słyszanych choćby w czasie rodzinnych wypraw na grzyby. W lesie widzianym oczami dziecka czekały stworzenia wyczytane z bajek – i choć ciekawość pchała naprzód by sprawdzić co też kryje się za kolejnym wykrotem, za następną gęstwiną splatanych konarów – to jednak była także hamująca nasze zapędy wyobraźnia. A ona podsycała się widokiem wilka podążającego za Czerwonym Kapturkiem, albo obawą czy nie zobaczymy za chwilę domku jakiejś wiedźmy. Nasz strach wspominamy później podsumowując go oczywiście uśmiechem – ech, bajki…bajki.


Śnieżyca w Górach Sowich.

Śnieżyca w Górach Sowich.                                                       fotoPort.pl Krzysztof Romańczukiewicz


Dwie dekady temu, na wyprzedaży bibliotecznych książek kupiłem dwa roczniki wydawanego w czasach PRL-u czasopisma „Turysta”, z połowy XX wieku. Tam też, w jednym z numerów (nr 18 z 15.09.1957) zobaczyłem w dziale „Listy z terenu” krótką wzmiankę z malutką fotografią – “Kto zna tę historię”.


Warning, You have many broken links that hurt your site's rank in search engines, UPGRADE your plugin and empower your site's SEO. Dismiss this message or check the plugin settings.


Autor listu do redakcji („Listy z terenu”), pan Zbigniew Fedorowicz z Sobieszowa opowiada o znalezionym na stokach Wielkiej Sowy zapomnianym “grobie” z kamiennym krzyżem sprzed stu lat, dopytując się – czy może któryś z czytelników zna historię związaną z tym miejscem.

Znaleziona w starym czasopiśmie informacja rozpoczęła moje poszukiwania.


Masyw Wielkiej Sowy od północy, po prawej wierzchołek Małej Sowy.

Masyw Wielkiej Sowy od północy, bardziej po prawej wierzchołek Małej Sowy. Tragedia czteroletniego Carla miała miejsce w partii podszczytowej Wielkiej Sowy nieco na zachód (na prawo) od widocznego wyciągu narciarskiego. fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz 


Od najmłodszych lat fascynowały mnie mapy. Niektóre z nich – te dokładne i stare były jak fascynujące książki – należało je czytać uważnie, często przy tym  tłumaczyć niezrozumiałe niemieckie opisy i skróty.

Zaskakiwały małymi „odkryciami”, intrygowały zaznaczonymi obiektami, których już dziś, w rzeczywistości nie znajdziemy. Krzyż opisany przez pana Zbigniewa w 1958 roku, jak się okazało, był jednak obiektem nie przeoczonym przez cesarskich kartografów.


Mapa niemiecka 1:25000 zpoczątku XX w - partia podszytowa Wielkiej Sowy

Mapa niemiecka 1:25000 z początku XX w – partia podszytowa Wielkiej Sowy – na zielono współczesne oznaczenia w tym krzyż Carla


Pierwsze, jesienne poszukiwania sprzed blisko dziesięciu lat okazały się bezskuteczne, choć spory obszar górskiego lasu pokryłem gęstą siecią kroków – krzyża jednak nie odnalazłem. Późniejsza rozmowa z Jackim K. ówczesnym gospodarzem Schroniska Sowa, znawcą tego obszaru wniosła sporo szczegółów, podobnie jak i przeczytane pierwsze internetowe wzmianki i opisy.  Drugie poszukiwania krzyża doprowadziły do celu.


Krzyż na stokach Wielkiej Sowy - Carl Benjamin Grieger

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy – miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz 


Gdy staniemy z kamiennym, zapomnianym świadkiem dramatu opowiadającym o śmierci dziecka i rozpaczy rodziców sprzed prawie dwóch wieków to na chwilkę małą jakby uchyla się brama czasu.


Krzyż na stokach Wielkiej Sowy - miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz 

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy – miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz


Krzyż jest wykonany z piaskowca, ma obecnie około 80 cm wysokości, na przecięciu ramion umieszczona jest kamienna płyta z białego marmuru z inskrypcją:

Hier fand Seine frühen Todt
Carl Benjamin Grieger
4 Jahr alt ehel. Sohnlein des
C.Griegers in Fridrichsberg welcher
d.20 Mai 1856 verstorben ging u. des
sen- Gebeine d.17 Juni 1857 hier gefunden
Gewidmet Wüstewaltersdorf
d.19.Sept.1858

W tłumaczeniu to:

Tutaj znalazł swą przedwczesną śmierć
Carl Benjamin Grieger
syn C. Griegersa z Fridrichsbergu
który zmarł 20 maja 1856
a znaleziony tu został 17.06. 1857
(Ku Jego pamięci) poświęcamy
Wüstewaltersdorf 19 września 1858

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy - miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz 

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy – miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz


Wüstewaltersdorf to dzisiejszy Walim, Fridrichsberg to obecnie Dołki, przysiółek Walimia. Ówcześni mieszkańcy wiosek w Górach Sowich zajmowali się głównie chałupniczym tkactwem, hodowlą bydła, owiec i kóz, wycinką lasów i wypalaniem węgla drzewnego.


Walim w pierwszej połowie XIX w. – kolorowy miedzioryt Radierera Knippela

Walim w pierwszej połowie XIX w. – kolorowy miedzioryt Radierera Knippela


Zastanawiają trzy daty umieszczone na marmurze.

Mały Carl zginął (…zaginął) ponad rok przed znalezieniem w tym miejscu jego szczątków – a pomnik z inskrypcją postawiono po kolejnym roku. Jak to się stało, że czteroletni chłopiec tragicznie właśnie tu zakończył swoje krótkie życie?


Krzyż na stokach Wielkiej Sowy - miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy – miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz


Co sprowadziło 20 maja 1856 roku ojca wraz z kilkuletnim synkiem do lasu pod wierzchołkiem Wielkiej Sowy? Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, iż była to praca – może zrywka drewna albo też wędrówka za zagubioną krową? Tego nie wiemy, możemy jednak połączyć wiedzę z fantazją. Rodzina Grieger była chałupnikami. Mieli zatem dom w górskim przysiółku, lecz nie posiadali ziemi. Może jedynie wokół był mały ogródek albo sad. Był rok 1856, 12 lat po powstaniu tkaczy – to czas „nędzy tkackiej”, dramatyczny okres dla licznej rzeszy mieszkańców tych terenów, dla których praca przy ręcznych krosnach była podstawą utrzymania. Wielu z nich umiera wtedy z niedostatku i wycieńczenia – katastrofalne zubożenie to skutek wprowadzenia mechanicznych, przemysłowych tkalni i spadku cen na płótno. (Cóż, postęp nie dla wszystkich znaczyć może poprawę warunków życia).


Chałupniczy warsztat tkacki z XIX w na zdjęciu z początków XX w

Chałupniczy warsztat tkacki z XIX w na zdjęciu z początków XX w


Po długiej górskiej zimie, z nastaniem wiosny w takich rodzinach było biednie, często zaglądał tu prawdziwy głód. Praca od świtu do zmierzchu była koniecznością a małe dzieci musiały towarzyszyć rodzicom w ich zajęciach (na przedszkola i żłobki trzeba było poczekać następne 100 lat). I tak też zrobił ojciec Carla. Poszedł do lasu – do pracy wymagającej siły i uwagi – jak to ma miejsce choćby przy wycince drzew. Wtedy, gdy na chwilę podzielność uwagi rodzica słabnie – mały chłopczyk niepostrzeżenie oddala się od ojca. Może biegnie za małym kolorowym motylkiem, który zdaje się pokazywać drogę?…


Nieodległa Srebrna Góra na rysunku z XIX w

Nieodległa od Walimia Srebrna Góra na rysunku z XIX w


Z całą pewnością zrozpaczony ojciec, matka, rodzina i sąsiedzi z przysiółka Fridrichsberg długo szukali małego Carla. Bezskutecznie. Dopiero 13 miesięcy później ktoś w lesie nieopodal skał Strzyżna (ówczesne Poppelstein) napotyka na żałosne szczątki chłopczyka.


Górskie bagno, torfowisko

Górskie bagno, torfowisko w Sudetach                                                                        fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz        


Jaka była przyczyna jego śmierci? Raczej nie było to zabłądzenie i wyczerpanie. Gdyby tak było, to poszukiwania jego bliskich z dużym prawdopodobieństwem zakończyły by się odnalezieniem dziecka. Czterolatek nie odszedłby zbyt daleko. Na tej wysokości w drugiej połowie maja mogą leżeć jeszcze resztki śniegu, jednak dziecko w tym wieku zapewne miało by szanse przetrwać noc albo dwie.

Miejsce śmierci Carla to obszar na północno-zachodnich zboczach Wielkiej Sowy gdzie biorą początek potoki Kłomnica i Sowi Spław. Dziś, zarośnięty lasem teren nie sprawia wrażenia podmokłego, lecz prawie dwa wieki temu mogło być zgoła inaczej. Szczególnie wiosną, gdy do tajania śniegów dochodzą obfite deszcze. I tak zapewne było. Torfowiska i bagna u źródeł górskich potoków nie były (jak to jest dzisiaj) rzadkością. Proste przekopy melioracyjne spowodowały wiele lat później osuszenie bagien i powiększyły obszar pod uprawę lasu. A las, samoistnie regulował retencję. Dziś po mokradłach nie ma śladu, ale jeszcze w początkach XX wieku wrocławska prasa donosiła o utopionej w okolicznym bagnie krowie. Zatem, chłopczyk zapewne utonął lub stracił siły w grząskich mokradłach – po wiosennych roztopach było to bardzo prawdopodobne. Dopiero trzynaście miesięcy później góry i bagno oddały rodzinie jego szczątki.

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy - miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz

Krzyż na stokach Wielkiej Sowy – miejsce śmierci  Carla Benjamina Griegera  w 1856 roku.                                    fotoPort.pl  Krzysztof Romańczukiewicz



W Górach Sowich

W Górach Sowich.                                                                     fotoPort.pl Krzysztof Romańczukiewicz


Krzyż „ Der tote Junge” – Zamordowany młodzieniec (Martwy młodzieniec)

Chłopcze, musisz umrzeć”

Krzyż „ Der tote Junge” - Zamordowany młodzieniec

Krzyż „ Der tote Junge” – Zamordowany młodzieniec    Góry Sowie – okolice Lutomi Górnej             fotoPort.pl 


To drugie miejsce w Górach Sowich upamiętniające nagłą śmierć młodego człowieka. Od niedawna krzyż ten jest umieszczony bliżej pierwotnej lokalizacji, przy czarnym szlaku turystycznym z Lutomi Górnej do Zagórza Śląskiego, niedaleko miejsca tej zbrodni. Drewniany krzyż wystawiony został w latach dwudziestych XX wieku w miejscu wcześniejszego krzyża kamiennego (gdy ten został przypadkowo zniszczony).


Historia ta jest gotowym scenariuszem dla wstrząsającego filmowego krwawego dramatu – a rozegrała się dwieście lat temu.


Rankiem, w jesienną niedzielę 19 września 1824 roku dwunastoletni Gottfried Scholz jak co dzień pognał z Lutomii Górnej powierzone mu pod opiekę stado bydła na położone na stokach Cerkwicy, wysoko pod lasem pastwiska.

Jego wędrówkę bacznie obserwował ukryty w zaroślach na skraju lasu młody jeszcze, 31-letni mężczyzna.
Był to Johann Gottfried W., kombatant pruskiej armii z czasów wojen napoleońskich – właśnie spędził już drugą, zimną noc śpiąc w lesie. Nocny chłód nie ostudził jednak jego silnego wzburzenia, szału właściwie. Wciąż zalewała go fala nienawiści i chęci zemsty, odwetu – na kimkolwiek.


W Górach Sowich.

W Górach Sowich. fotoPort.                                                              pl Krzysztof Romańczukiewicz


Tydzień wcześniej jego narzeczona z Rusinowej zerwała zaręczyny. Powodem zerwania był popędliwy i trudny, nikczemny wręcz charakter narzeczonego. Uświadomiła to sobie w pełni dopiero po rozmowie z pracodawcą Gottfrieda – myśliwym Semperem. Na wieść o tym odrzucony Johann Gottfried wpadł w szał i zaprzysiągł swemu pracodawcy śmierć. Uzbrojony w pałkę i nóż przez kilka następnych dni zaczajał się na Sempera. Ten jednak, szczęśliwie dla siebie był pewnie przewidujący i wychodził w towarzystwie innych osób – zasadzki zatem paliły na panewce. Pełen goryczy, szarpany furią i chęcią zemsty na całym świecie Gottfried opuścił 16 września rodzinną Rusinową obiecując sobie, że zamorduje pierwszego lepszego człowieka, którego napotka.


Jeden z wapienników nad Jeziorkiem Daisy

Jeden z wapienników nad Jeziorkiem Daisy – tu spędził noc opętany żądzą zemsty Gottfried                        fotoPort.pl


Noc spędził w stojącym do dziś wapienniku nad Jeziorkiem Daisy – a 17 września, po posiłku z jeżyn i orzechów laskowych usłyszał kroki na leśnej drodze w pobliżu Witoszowa. Kobieca postać zbliżała się ku przeznaczeniu.

Joanna Eleonora Franzke w chwilę później poczuła mocny uścisk na szyi – i nim straciła przytomność usłyszała jeszcze słowa : Połóż się, musisz umrzeć”. W sekundę później trzy tępe uderzenia w głowę zabrały jej przytomność . Zakrwawiona, bezładnie pada na ziemię.

Joanna Eleonora miała jednak nieco szczęścia. Odgłosy kroków słyszanych od strony Modliszowa nie pozwoliły Gottfriedowi dokończyć dzieła. Spłoszony ucieka w stronę Lubachowa i Lutomi – i spędza w lesie kolejną noc.


Krzyż „ Der tote Junge” - Zamordowany młodzieniec    Góry Sowie - okolice Lutomi Górnej             fotoPort.pl To drugie miejsce w Górach Sowich upamiętniające nagłą śmierć młodego człowieka. Od nieda

Krzyż „ Der tote Junge” – Zamordowany młodzieniec    Góry Sowie – okolice Lutomi Górnej             fotoPort.pl  


Rankiem widzi ze skraju lasu pędzącego krowy pastuszka, dłuższą chwilę go obserwuje. Żądza odwetu na wszystkich ludziach wciąż w nim się pali żywym ogniem. Bierze do ręki spory kamień i podchodzi do chłopca.

Mówi: „Chłopcze, musisz umrzeć”

Ten, oniemiały odpowiada: „ Jak muszę, to muszę”

Kamień uderza w głowę dziewięć razy.

Aby skrócić agonię chłopca wbija scyzoryk w szyję, po rękojeść. Stało się. Emocje zabójcy opadają. Zakrwawiony opada z sił na brzegu lasu. Przychodzi żal i wyrzuty sumienia. Zasypia. Budzą go nawoływania ludzi poszukujących chłopca. Ucieka w góry.


W Górach Sowich.

W Górach Sowich.                                                                                               fotoPort.pl Krzysztof Romańczukiewicz


Dwa dni później sam zgłasza się do pruskich władz i przyznaje do swych czynów.

Skruszony, opowiada szczegółowo historię swojego zaślepienia i zbrodni.

Wyrok sądu nie jest łaskawy: śmierć przez łamanie kołem i pogrzebanie na miejscu egzekucji. Królewski akt łaski karę tę zamienia na dożywocie uwzględniając skruchę

i pełne przyznanie się do winy.

Johann Gottfried mając ponad sześćdziesiąt lat opuszcza więzienie 6 lutego 1855 roku.


Krzyż „ Der tote Junge” - Zamordowany młodzieniec    Góry Sowie - okolice Lutomi Górnej             fotoPort.pl 

Krzyż „ Der tote Junge” – Zamordowany młodzieniec            Góry Sowie – okolice Lutomi Górnej             fotoPort.pl  


© Jeśli prezentowane fotografie chcą Państwo wykorzystać proszę o kontakt. Zdjęcia i tekst chronione są prawem autorskim.



 

Dziękuję panu Tomaszowi Dudziakowi za przesłanie skanu materiałów źródłowych.

Źródła:

MARTA KWAŚNIEWSKA, ARTUR KWAŚNIEWSKI

Zabity Młodzieniec” koło Lutomi w Górach Sowich – anatomia zbrodni
PIELGRZYMY. INFORMATOR KRAJOZNAWCZY POŚWIĘCONY SUDETOM SKPS, Oddział PTTK przy Politechnice Wrocławskiej, Wrocław 2008, s. 43–48
Artur Kwaśniewski “Jeszcze o sowiogórskich tragediach” “Karkonosz. Sudeckie Materiały Krajoznawcze” (nr 1 (8)/1993, s. 142-146), Studenckie Koło Przewodników Sudeckich.”

https://www.wuestewaltersdorf.de/


 

Dwa krzyże w Górach Sowich – Martwy młodzieniec i Krzyż Carla.